wtorek, 28 lipca 2009

Tytuł : „HEL MEANS HEAVEN”

Nasza przygoda rozpoczęła się w nocy z niedzieli na poniedziałek (19-20.07). Po około 6 godzinach podróży krajową siódemką tradycyjnie już przywitał nas pięknie zagospodarowany i … goszczący zawsze ciepłym hot dogiem Statoil. To już powoli staje się tradycją, że pierwszą noc spędzamy w oparach skandynawskiego paliwa :). Wiało. Zdecydowaliśmy się szybko iść spać, aby rano z tego wiania wycisnąć ile się da. Rano wiać przestało (:. Szwędaczka po lokalnych punktach gastronomicznych oraz surfshopach pozwoliła nam umilić czas flauty. A w kwestii formalnej: gościliśmy na Kampingu „Kaper”. Wtorek, to już zupełnie inna bajka: moja poranna sesja zaowocowała totalną rozpierduchą Omegi 12m, co w dalszym ciągu wydarzeń wyszło nam w sumie na dobre. Ponieważ ciśnienie na pływanie sięgnęło czerwonego pola postanowiliśmy szybko pojechać do Konia celem reanimacji wysłużonej już Omegi. W tym czasie wiatr wzrósł do ponad 20 supełków… Nasze latawki ( Arka psuła się kilka razy – nawet już nie pamiętam ile :) pozostały u Łukasza na warstacie a my korzystając z jego uprzejmości testowaliśmy IDS- y w rozmiarach od 12 do 8. Jako jeden z pierwszych miałem również możliwość przetestować najnowszy produkt Cabrinhy – Nomad 9m na 2010 r. Latawiec ma bardzo charakterystyczna budowę, ponieważ nie posiada środkowej tuby w ogóle! Wybieranie szkwałów – a tego dnia pływaliśmy w permanentnie szkwalistym wietrze oraz winda to naprawdę to, co charakteryzuje tę lawkę najlepiej. Niestety moje umiejętności nie dorastały do tego nowego c-shape’a i na dwa wyjścia w zatokę dwa razy musiałem korzystać z systemu IDS. Słowo o tym systemie: na rok 2010 IDS został zmodyfikowany i teraz w mojej skromnej opinii jest już do przyjęcia. Linka IDS została sprytnie ukryta w peszlu w raz z linką mocy i niema już obawy o jej przetarcie. A zapomniałbym o najważniejszym: Switchblade 8m, którego stałem się ostatnio właścicielem ogarnia to, czego Omega ogarnąć już nie mogła. Innymi słowy wreszcie mogę jeździć na Hel będąc przygotowanym na każde waruny J. Środa i czwartek do późnego popołudnia to pogoda typowo plażowa i nie chce mi się tego opisywać. W/w czwartkowe popołudnie to było coś, na co czekaliśmy od początku wyjazdu. 15 węzłów równego wiatru podarowanego nam przez naszego wschodniego sojusznika było dla wszystkich prawdziwą niespodzianką tym bardziej że żadna prognoza nie zapowiadała takiej pogody. Sesja trwała około 3-4 godzin i zaowocowała niesamowitym progresem u nas obu :). Tego dnia poznaliśmy również fajną ekipę instruktorów z Kite Akademii. Piątek to tylko 16-20 knotsów Swichblade 8m i ja. Kolega starszy miał więcej zakwasów niż mięśni :) i poddał się na wstępie. Dzięki temu mam całkiem zacny filmik (dzięki Aro), który jak spotkam się z Bogusiem – postaramy się tu zamieścić.


Ogólnie wyjazd udany w 80%. 20% zabieram na wniosek naszych łokci które niespodziewanie wysiadły dając się we znaki po dzień dzisiejszy. Cóż starość nie radość :)…

Autor:Bisu

środa, 22 lipca 2009

Pływanko w Krynicy

Sobota 7.30 rano, wpada Andrzej z Adamem (ekipka z Olsztyna). Startujemy z małej wioseczki nieopodal Dobrego Miasta. Na razie wieje. Dzisiaj naszym celem są Kadyny. Chłopaki przepakowują się do Skody, ruszamy 7.50. Gdzieś koło 9.30 jesteśmy już na obwodnicy elblądzkiej. Gałęzie tańczą:) Niestety tuż przed skrętem do Kadyn dostajemy cynk, o niekorzystnym kierunku. Zapada szybka decyzja o przebiciu się do Krynicy Morskiej, przy okazji przetestujemy nowy spot:). Po jakiś 45 minutach jesteśmy już na miejscu. Parkujemy autko. Grzejemy pieszo na spot jakieś 500m. Po lewej stronie szkółka kitesurfingowa. chyba jedyna w tej okolicy. Za dłuższym pasem zieleni pojawia się spory kawałek plaży. Nie są to co prawda Chałupy czy Kadyny ale nasza desperacja podpowiada, że tego nam było trzeba. Po chwili jesteśmy już na wodzie. Wieje do brzegu niestety słabo. Walnąłem spory hals i wylądowałem w trzcinach udało mi się wrócić po jakiś 40 minutach jak zaczęło mocniej wiać. Dopiero teraz zaczęła się porządna jazda. Były momenty, w których byłem przeżaglowany, także dosyć często trzeba było grzebać przy depowerze. Po jakiś 3 godzinach udanego pływania schodzimy, co niektórzy z lekkim niedosytem, ja wykończony i w pełni zadowolony.

niedziela, 12 lipca 2009

"Weekend z progresem"

Kolejny letni weekend za nami. Miał być spokojny, niepozorny...a tu się sami zaskoczyliśmy.
W sobotę tj.11.07.09, kawałek naszego timu - w składzie: KUZYN, TOMASZ, PREZES wyruszył na wycieczkę w poszukiwaniu wiatru oraz kanału do autowake. Kierunek jaki obraliśmy to Kadyny. Prognozy miały być takie: słabiutki wiatr od brzegu- do Ruskich (zabraliśmy paszporty). A co zastaliśmy???Wiatr wzdłuż brzegu, trochę szkwalisty, ale miejscami wiało całkiem, całkiem, no i oprócz nas dwie latawki na wodzie.
No i kolejne progresy się posypały: KUZYN-pierwsze skoki ( 1,5 m w górę, 5 m w przód:), TOMASZ- pierwsze halsy- byliśmy pod wrażeniem, okazuje się że mamy nowy TALENT w timie. Mr. Perfect ma konkurencję. Formalnie uznajemy Tomasza za membersa naszego timu- pierwszy hals - wykonany- wydaje mi się, że zasłużył sobie nawet na zdjęcie z opisem na naszym blogu w zakładce "O NAS". Co do kanału- też znaleźliśy miejscówkę- w Kadynach, utwardzony grunt wzdłuż wału, troszkę wąski, no i baaardzo specyficznie "pachnący". Ogłaszamy konkurs na ochotnika w testach autowaka.
...niedziela, w składzie TOMASZ i PREZES, cel: Waki waki Ostróda City.
I znowu zaskoczenie- Tomasz za pierwszym razem wystartował, za drugim razem przepłynął kółeczko, i za pierwszym razem wystartował ze skoku. GENIUSZ. PREZES ćwiczyła skoki.
WEEKEND możemy uznać za udany.

czwartek, 2 lipca 2009

Wake po pracy

Zapraszam na relację filmowo-zdjęciową z wczorajszego popołudnia na waku w Ostródzie.
http://picasaweb.google.pl/kitenroll/WakeOstroda10709#