poniedziałek, 30 listopada 2009

Never ending sezon…

W krótkich żołnierskich słowach opiszę to, co nam się udało zorganizować w ostatnią sobotę: ponieważ woda w naszej ukochanej Zatoce nie przeszła jeszcze w stan stały, a i wiatr jak by się na nią od obraził postanowiliśmy zaaranżować akcję o pseudonimie „pieprzyć zimę”. Na wstępie wytypowaliśmy reprezentację „kite’n’roll” która pożegna w imieniu całej kitowej rodziny ten wyjątkowo owocny sezon. Na miejsce zbiórki stawili się (w kolejności przypadkowej): Bisu, Aro i Kuzyn. Przed wyjazdem tradycyjnie już mały szoping w surfshopie i w drogę. Swoją drogą to, niezłe zdziwko ogarnęło gości w surfshopie jak im powiedzieliśmy, że jedziemy pływać na Hel. Miało być krótko, więc: Wyjazd – piątek wieczorem, zakwaterowanie – około 2 w nocy, pływanie od 10.00 do 14.00. Powrót w sobotę równo o 19.00. A zapomniałbym o najważniejszym. Aby jakoś urozmaicić tę sesję zdjęciową i aby nawiązać do charakteru całej akcji… pływanie uskutecznialiśmy na fokę! Zdjęcia, które znajdziecie w najnowszej galerii nie pozostawiają złudzeń. To był naprawdę fajny sezon.

Bisu

poniedziałek, 23 listopada 2009

Standardy kulinarne

Pożywka kitesurfer'a, nasz "slowfood":





Podstawowy składnik wyżywieniowy. Po kliku dłuższych halsach zdecydowanie odczuwa się jej brak.






Powyższą podstawę koniecznie trzeba czymś zagryźć. A poza tym mama zawsze powtarzała mi: "synku zagryzaj kiełbaskę bułeczką".





Ten smakołyk staje się niezbędny mniej więcej w połowie całej zabawy. Daje kopa. To dzięki niemu zaczynają wychodzić wszystkie tips&tricks.

Zakończenie sezonu… chyba.

Jako że sezon letni już dawno za nami…postanowiliśmy troszkę popływać. Pomysł zrodził się dość spontanicznie. Mail Bogusia: „Jedziemy do Kadyn w ten weekend?”. Nie trzeba było długo czekać na odzew ekipy. W piątek wieczorem ostania weryfikacja prognozy i decyzja – jedziemy w sobotę. W prawdzie skład niestety troszkę się przegrupował (Arek musiał dorabiać Czechów w sobotę :) a znowu Czeszka musiała uczyć się do sesji) ale i tak trzon tj. Kasia, Boguś i ja dopięliśmy swego. Przed wyjazdem zaopatrzyliśmy się w trochę sprzętu: Boguś z Kasia oraz Arek stali się szczęśliwymi posiadaczami Convertów 7m2 a ja dozbroiłem się w nowe rękawiczki. O czwartej rano budzi mnie telefon. To Boguś. „wstawaj już piąta!!!”. Fuck!!! Zaspałem. Po dziesięciu minutach już spakowany jadę do Ząbek. Droga była pusta, więc nadrobiłem dobre pół godziny. Szybkie przepakowano. Około szóstej ruszamy na północ. Kierunek Ostróda – tam mamy spotkać się z Kasią. W Ostródzie dzwonię do Arka z informacją, że…nie jedzie. Biedak do ostatniej chwili myślał, że wyjazd przesunie się na niedzielę, ale progno było dla niego bezlitosne. Jedziemy dalej. Ciśnienie na pływanie wzrastało z każdym pokonanym kilometrem. Wiatr niestety nie podzielał naszego entuzjazmu i…nie wiał. Do Kadyn dojechaliśmy około 10.00. Na miejscu spotykamy jednego weterana deski z żaglem. Wiatr wręcz symboliczny nie pozostawia złudzeń, że to nie jest sezon na kita. Niezrażeni rozkładamy sprzęt: 2x convert12, 1x7 oraz wysłużona Omega12. W myśl zasady głupi ma coś tam coś tam… zaczęło się ruszać. Odpalamy latawki i na wodę. Piardło do tego stopnia, że zaliczyliśmy całkiem niezłą 2 godzinną sesję w iście arktycznych warunkach. Wiem to z relacji innych bo dzięki Crazy Horsowi po raz pierwszy w życiu miałem możliwość pływania „na sucho”. NPX Lucyfer – bo o nim mowa spisał się w 100% -ach. Nie zarejestrowałem kompletnie żadnych przecieków. Jedyna wilgoć która pojawiła się w piance była efektem pocenia się z gorąca(!). Po przejechaniu w sumie 640km około 19.00 byliśmy z powrotem w Wawie. Wyjazd myślę można (zważywszy na porę roku) zaliczyć do bardzo udanych. Teraz jeszcze tylko pieprzone pół roku i znowu sezon. No chyba, że nie było to jeszcze nasze ostatnie słowo…

Bisu

poniedziałek, 5 października 2009

Koniec sezonu?

25 wrzesień, piątek 8.00 rano jadę na Nagórki po Kasię, już czeka:). Podobnie jak ja nie spała całą noc:). Ładujemy sprzęt. Ma wiać. Zapada decyzja o pływanku w Kadynach. Koło 10 jesteśmy na miejscu. Załama, wieje ale pływać się raczej nie da. Szybka decyzja - walimy do Rzucewa. Znowu desperacja wieje słabo i to od brzegu. Tym razem nie mamy juz zbyt dużego wyboru i uderzamy do Chałupy 6. Czad, kuje zdrowo (17-25 węzłów) i chyba za zdrowo:). Po 15 minutach jesteśmy już w wodzie. 3-4 godzinki super pływania. Zdecydowany progresik u Kasi, ja się ostro skatowałem ale jest ok. Szczęśliwie zmęczeni udajemy się na obiadzik - do Chłopa później na nową metę. O 22 ruszamy na lotnisko do Gdańska, zgarniamy Krzysia i z powrotem na metę. Późno w nocy dołącza do teamu Piotrek z rodziną. Szybki wschód słońca i mamy już sobotę. Po chwili siedzimy już na spocie i znowu czad pływanie - klika godzinek, niestety trochę więcej ludzi, i z progresem było różnie. Później standardowo,: jedzonko,spanko i kupanko. Na pływanie w niedzielę nikt specjalnie się nie nastawiał, niemniej cud! wiało i to tak, że nie chciało się wracać. Smutno było żegnać team . Niestety wszystko co super, super szybko się kończy. Niemniej jak zaglądam w blogowy kalendarz, zdecydowanie ten sezon był "złotym"
Pozostają pytania :
czy owiedzimy to miejsce jeszcze w tym sezonie?,
będą Kadyny? ,
będą Pluski?
będzie Zegrze?

poniedziałek, 7 września 2009

i znowu to samo

eeeee juz mi sie nie chce pisac, caly czas to samo :). telgraficzny skrot: sobota- Kasia i Tomek- proby plywania w Pluskach zakonczone walka o wiatr, z wiatrem, przez wiatr.
niedziela- Kasia i Tomek- 9:00 rano najlepszy spot w Europie - Kadynki- 25-29 węzłów. odważylam sie wejsc, pierwszy raz poczulam co to znaczy nie miec kontroli nad latawka, jednoczesnie poczulam potrzebe posiadania mniejszego latawca:).1,5 godz. czekania, az wiaterek sie troche uspokoi, no i potem 2 godzinki pieknego plywanka w sloneczku...........

wtorek, 1 września 2009

Ostatni tydzień sierpnia spędziliśmy… nad morzem J. Przy okazji wyjazdu z Karolkiem postanowiliśmy poszukać jakiejś zacniejszej kwatery niż u „Pijaczka” a ponieważ sezon powoli wygasał, ceny na kwaterach oraz w surfshopach powoli stawały się do przyjęcia. Dla przykładu: Nocleg w czystym pokoju z widokiem na zatokę – 25,-. Obiad dwudaniowy 12,- Boardshorty Brunotti 45,- T-shirt 30,- itd… Tyle o kosztach. Pogoda z przewagą dni słonecznych. Deszcz padał raz i to tylko w nocy, wiatr natomiast dopisał w 50%, czyli statystyka jak na wakacje nienajgorsza. Pod koniec wyjazdu odwiedzili nas Kasia, Ola oraz Tomek, co podobno (zostałem z Karolkiem w wyrku, więc info nie z pierwszej ręki) zaowocowało niezłymi pląsami w beachbarze oraz sporym kacem wśród mazurskiej braci J. Ponieważ moje ostatnie jakże przepastne relacje nie spotkały się ze zrozumieniem mas, napiszę dziś krótko: Arek pływa już gdzie chce, Karol powoli zaczyna chwytać klimat WKL’owy, Sylwia z kursem doszła do pierwszych prób z deską a ja natomiast robię pojedynczego ale jakże widowiskowego backrolla. Bez odbioru.

Autor:Bisu

wtorek, 18 sierpnia 2009

Pluskowa godzinka

W weekend udało mi się zaliczyć spocik w Plusakch. Pojawił się też Karaś (Producent SU2). Fotorelacja :) w sekcji albumy.

poniedziałek, 10 sierpnia 2009

Mierzeja - Piaski

W sobotę 8 Sierpnia odwiedziłem mierzeję. Dokładnie Piaski od strony morza. Generalnie nie nastawiałem na pływanie. I tak też dzień się potoczył. Opalanko i pływanko. Ale też testowałem mój nowy nabytek - kajaczek. Strzeliłem hals 4 kilometrowy aż pod granicę federacji. Wracając do miejsca, z którego wypłynąłem morze nieźle się rozchulało, zrobiło się zabawnie i oczywiście pojawił się lekki powiew żywiołku a wraz znim... Szybko wyskoczyłem z kajaka. Po 10 minutach ogarnąłem sprzęt i byłem już na wodzie. Ku mojemu zdziwieniu była moc. A na nosa praktycznie nie wiało. Pływałem jakieś 30min, wiatr przybierał na sile, niestety musiałem się już zbierać. Niemniej te cenne minuty też cieszyły.

wtorek, 28 lipca 2009

Tytuł : „HEL MEANS HEAVEN”

Nasza przygoda rozpoczęła się w nocy z niedzieli na poniedziałek (19-20.07). Po około 6 godzinach podróży krajową siódemką tradycyjnie już przywitał nas pięknie zagospodarowany i … goszczący zawsze ciepłym hot dogiem Statoil. To już powoli staje się tradycją, że pierwszą noc spędzamy w oparach skandynawskiego paliwa :). Wiało. Zdecydowaliśmy się szybko iść spać, aby rano z tego wiania wycisnąć ile się da. Rano wiać przestało (:. Szwędaczka po lokalnych punktach gastronomicznych oraz surfshopach pozwoliła nam umilić czas flauty. A w kwestii formalnej: gościliśmy na Kampingu „Kaper”. Wtorek, to już zupełnie inna bajka: moja poranna sesja zaowocowała totalną rozpierduchą Omegi 12m, co w dalszym ciągu wydarzeń wyszło nam w sumie na dobre. Ponieważ ciśnienie na pływanie sięgnęło czerwonego pola postanowiliśmy szybko pojechać do Konia celem reanimacji wysłużonej już Omegi. W tym czasie wiatr wzrósł do ponad 20 supełków… Nasze latawki ( Arka psuła się kilka razy – nawet już nie pamiętam ile :) pozostały u Łukasza na warstacie a my korzystając z jego uprzejmości testowaliśmy IDS- y w rozmiarach od 12 do 8. Jako jeden z pierwszych miałem również możliwość przetestować najnowszy produkt Cabrinhy – Nomad 9m na 2010 r. Latawiec ma bardzo charakterystyczna budowę, ponieważ nie posiada środkowej tuby w ogóle! Wybieranie szkwałów – a tego dnia pływaliśmy w permanentnie szkwalistym wietrze oraz winda to naprawdę to, co charakteryzuje tę lawkę najlepiej. Niestety moje umiejętności nie dorastały do tego nowego c-shape’a i na dwa wyjścia w zatokę dwa razy musiałem korzystać z systemu IDS. Słowo o tym systemie: na rok 2010 IDS został zmodyfikowany i teraz w mojej skromnej opinii jest już do przyjęcia. Linka IDS została sprytnie ukryta w peszlu w raz z linką mocy i niema już obawy o jej przetarcie. A zapomniałbym o najważniejszym: Switchblade 8m, którego stałem się ostatnio właścicielem ogarnia to, czego Omega ogarnąć już nie mogła. Innymi słowy wreszcie mogę jeździć na Hel będąc przygotowanym na każde waruny J. Środa i czwartek do późnego popołudnia to pogoda typowo plażowa i nie chce mi się tego opisywać. W/w czwartkowe popołudnie to było coś, na co czekaliśmy od początku wyjazdu. 15 węzłów równego wiatru podarowanego nam przez naszego wschodniego sojusznika było dla wszystkich prawdziwą niespodzianką tym bardziej że żadna prognoza nie zapowiadała takiej pogody. Sesja trwała około 3-4 godzin i zaowocowała niesamowitym progresem u nas obu :). Tego dnia poznaliśmy również fajną ekipę instruktorów z Kite Akademii. Piątek to tylko 16-20 knotsów Swichblade 8m i ja. Kolega starszy miał więcej zakwasów niż mięśni :) i poddał się na wstępie. Dzięki temu mam całkiem zacny filmik (dzięki Aro), który jak spotkam się z Bogusiem – postaramy się tu zamieścić.


Ogólnie wyjazd udany w 80%. 20% zabieram na wniosek naszych łokci które niespodziewanie wysiadły dając się we znaki po dzień dzisiejszy. Cóż starość nie radość :)…

Autor:Bisu

środa, 22 lipca 2009

Pływanko w Krynicy

Sobota 7.30 rano, wpada Andrzej z Adamem (ekipka z Olsztyna). Startujemy z małej wioseczki nieopodal Dobrego Miasta. Na razie wieje. Dzisiaj naszym celem są Kadyny. Chłopaki przepakowują się do Skody, ruszamy 7.50. Gdzieś koło 9.30 jesteśmy już na obwodnicy elblądzkiej. Gałęzie tańczą:) Niestety tuż przed skrętem do Kadyn dostajemy cynk, o niekorzystnym kierunku. Zapada szybka decyzja o przebiciu się do Krynicy Morskiej, przy okazji przetestujemy nowy spot:). Po jakiś 45 minutach jesteśmy już na miejscu. Parkujemy autko. Grzejemy pieszo na spot jakieś 500m. Po lewej stronie szkółka kitesurfingowa. chyba jedyna w tej okolicy. Za dłuższym pasem zieleni pojawia się spory kawałek plaży. Nie są to co prawda Chałupy czy Kadyny ale nasza desperacja podpowiada, że tego nam było trzeba. Po chwili jesteśmy już na wodzie. Wieje do brzegu niestety słabo. Walnąłem spory hals i wylądowałem w trzcinach udało mi się wrócić po jakiś 40 minutach jak zaczęło mocniej wiać. Dopiero teraz zaczęła się porządna jazda. Były momenty, w których byłem przeżaglowany, także dosyć często trzeba było grzebać przy depowerze. Po jakiś 3 godzinach udanego pływania schodzimy, co niektórzy z lekkim niedosytem, ja wykończony i w pełni zadowolony.

niedziela, 12 lipca 2009

"Weekend z progresem"

Kolejny letni weekend za nami. Miał być spokojny, niepozorny...a tu się sami zaskoczyliśmy.
W sobotę tj.11.07.09, kawałek naszego timu - w składzie: KUZYN, TOMASZ, PREZES wyruszył na wycieczkę w poszukiwaniu wiatru oraz kanału do autowake. Kierunek jaki obraliśmy to Kadyny. Prognozy miały być takie: słabiutki wiatr od brzegu- do Ruskich (zabraliśmy paszporty). A co zastaliśmy???Wiatr wzdłuż brzegu, trochę szkwalisty, ale miejscami wiało całkiem, całkiem, no i oprócz nas dwie latawki na wodzie.
No i kolejne progresy się posypały: KUZYN-pierwsze skoki ( 1,5 m w górę, 5 m w przód:), TOMASZ- pierwsze halsy- byliśmy pod wrażeniem, okazuje się że mamy nowy TALENT w timie. Mr. Perfect ma konkurencję. Formalnie uznajemy Tomasza za membersa naszego timu- pierwszy hals - wykonany- wydaje mi się, że zasłużył sobie nawet na zdjęcie z opisem na naszym blogu w zakładce "O NAS". Co do kanału- też znaleźliśy miejscówkę- w Kadynach, utwardzony grunt wzdłuż wału, troszkę wąski, no i baaardzo specyficznie "pachnący". Ogłaszamy konkurs na ochotnika w testach autowaka.
...niedziela, w składzie TOMASZ i PREZES, cel: Waki waki Ostróda City.
I znowu zaskoczenie- Tomasz za pierwszym razem wystartował, za drugim razem przepłynął kółeczko, i za pierwszym razem wystartował ze skoku. GENIUSZ. PREZES ćwiczyła skoki.
WEEKEND możemy uznać za udany.

czwartek, 2 lipca 2009

Wake po pracy

Zapraszam na relację filmowo-zdjęciową z wczorajszego popołudnia na waku w Ostródzie.
http://picasaweb.google.pl/kitenroll/WakeOstroda10709#

wtorek, 30 czerwca 2009

Nowe fotki z wypadu na Hel

...oj działo się, działo...pierwsza relacja zdjęciowa już dziś w zakładce "zdjęcia, filmy", ciąg dalszy nastąpi

środa, 24 czerwca 2009

Debiut w KADYNACH

Wczoraj byłam w Kadynach- pierwszy raz bez Was, trochę pływałam, poznałam ludkow, kitowe newsy, mam info o nowych spotach... teraz warto się ze mną kolegować :) mam ambicje, aby w tym sezzonie wygrać konkurs pt: " kto byl najwiecej razy na wodzie" i drugi konkurs na "najwiekszy progress". http://www.kiteforum.pl/forum/viewtopic.php?t=14171&start=690

piątek, 19 czerwca 2009

Pokrowiec SU2

Od jakiegoś czasu jestem posiadaczem pokrowca na deskę 130cm SU2. Nie to żebym robił reklamę ale naprawdę jestem pod miłym wrażeniem. Zakładałem, że zmieści się w nim jedynie moja deska bez finów. A tu miła niespodzianka. Nie dość, że weszła decha z finami, wpakowałem trapez, piankę i jeszcze jest trochę miejsca na butki itp. Teraz szykując się do wyjazdu muszę pamiętać żeby zabrać z sobą jedynie pokrowiec i latawkę. Problemy typu "o kurcze wracamy zapomniałem trapezu" przejdą do historii.

czwartek, 18 czerwca 2009

Nowe gadżety

Teraz na naszym blogu możemy prowadzić konwersacje, mamy własny Czat. Dodatkowo doszły liczniki: odwiedzin i licznik prezentujący liczbę osób online.

środa, 17 czerwca 2009

Nowe filmiki i zdjęcia

Zapraszam do sekcji Albumy i zdjęcia.

wtorek, 16 czerwca 2009

Hel: 25-29.06.2009

Tu Prezes. Kilka sprostowań odnośnie wyjazdu. Wyjeżdżamy 25 czerwca czyli w czwartek po pracy, a wracamy w poniedziałek po pływaniu. Jeśli ktoś nie może, to niech wpada na sam weekend. Śpimy w nowej ( W KOŃCU) miejscówce wladek.pl/prezentacja_396.html
Mamy tam rezerwacje dwóch domków ( jeden dla starszego pokolenia, a drugi dla młodzieży).
Wiatr zamówiony !!!

Doszła sekcja kalendarz

Teraz można już planować wyjazdy zgodnie z kalendarzem (sekcja Kalendarz). Kajti uzupełniła też wyjazdy wstecz.

Kalendarz

Kontakt

kitenroll@gmail.com,
kasia@grason.pl

To tak żeby zawsze powiało

Rozporządzenie 1:

Ogłaszamy wszem i wobec, iż Kite'n'roll crew uroczyście przyjął
hymn pt.: Powziwaj ziatrecku

Wszyscy membersi zobowiązani są do nauczenia się słów niniejszej pieśni.
Każde posiedzenie Kite'n'roll crew będzie rozpoczynane od uroczystego odśpiewania hymnu.

Niedostosowanie się do niniejszego rozporządzenia oznacza wykluczenie membersa z Kite'n'roll crew.




KG

Linki







Kalkulator wiatru


 węzły


 Beaufort

 m/s

 km/h

 mph


   






© www.wetteronline.de

25.06 - 30.06

Tak tak, kolejny wypadzik już blisko. Jest duża szansa, iż pojawi się spora ekipa: Edynburg, Londyn, Olsztyn, Warszawa :) Szczegóły dostępne w sekcji Kalendarz

Nowe szmatki i ciekawe deski

Jesteśmy "na czasie"...

Zapraszamy do obejrzenia filmu http://vimeo.com/4072713

poniedziałek, 15 czerwca 2009

Ale o co chodzi?

To było tak. W drodze powrotnej z Helu, wpadliśmy na pomysł sformalizowania naszego dream teamu (czyli taki dream team "z przymrużeniem oka", tak aby wyjść naprzeciw temu "lansiarskiemu" podejściu do kitesurfingu)...

ciąg dalszy nastąpi...

Tim (czytaj team)

Troszku o nas:

PREZES i SPECJALISTA ds.wyżywienia- KAJTI

Człowiek "Orkiestra". Kitesurfing, wakeboarding, dancing.... Na wodzie Kasia miesza te wszystkie dyscypliny i o dziwo wychodzi jej to całkiem nieźle :)
NIE TA KOLEJNOŚĆ BISU- po pierwsze zawsze DENS -
bo tylko dens ma sens
www.ptpryzmat.blog.onet.pl

KIEROWNIK wycieczek - BISU

Najlepiej zapowiadający się prorider w całym teamie. "Progress" to jego trzecie imię. Trzecie ponieważ na drugie ma Mr Perfect. Każda sesja ,którą wykonuje na wodzie wyglada jak świetnie wyreżyserowany spektakl... to poprostu geniusz!

SKARBNIK - ARO

Gość, o którym będą książki pisać...Aro to najlepszy przykład jak się nie powinno:

- zarządzać budżetem domowym

- pływać na kicie

- odżywiać

- pilotować kierowcy na krajowej siódemce

- zagajać rozmowy z dziewczyną

-...on się nawet zestarzeć nie potrafi :)

KIEROWNIK ds. zakwaterowania- KUZYN

Z nim nie zginiesz. Powołując się na znajomość z Bogusiem kaloryfery robią się gorące, pościel pachnie lawendą, a woda w kranie to istny ukrop. To chyba najbardziej napalony na pływanie zawodnik. Jak On nie pływa to znaczy, że pływać się po prostu nie da.











CHRIS KIEROWNIK ds. IMPORTU

W prawdzie do tej pory niczego jeszcze nie przywiózł, ale...najważniejsze są przecież chęci. To właśnie Krzyś po skończonej pracy w UK wziął quiver, wsiadł w samolot przyleciał do PL, przyjechał na spot, zdjął... garnitur i wszedł na wodę.




ŁANGO - Nowo przyjęty members

Tomek - jako ostatni przyjęty do naszej pożal się Boże ekipy naprawdę daje rade. Jak cała reszta znalazł się w niej nieprzypadkowo. Tomek to żywy dowód na to, że kitesurfing to jeden z najtańszych sportów świata. Korzystając z uprzejmości (a może raczej naiwności) Kasi zaskakuje niesamowitym progresem i z każdym kolejnym wyjazdem udowadnia, że chcieć to móc a badminton i kite mają naprawdę wiele wspólnego.

KG

wtorek, 2 czerwca 2009

Pogoda

Burze
Loty samolotów



Pokaż spoty na większej mapie