czwartek, 6 września 2012

Przełom lipca i sierpnia w Sharm el-Sheikh

Do celu docieramy późną porą, zaliczamy krótki nocny rekonesans po hotelowym ogrodzie, pobliskiej plaży i lulu. Pierwszy dzień jak zwykle to bywa był pełen ekscytacji. Rozbijamy się na hotelowych leżankach w cieniu parasoli. Słoneczko już w zenicie, tempa 37st. Szacun dla gości grających w plażową siatę. Sama laguna wygląda obiecująco niestety jest pełna korali.  W tle wspaniała wyspa Tiran. Prognozy nie są obiecujące na najbliższe dni. Od lokalesów z przyhotelowej szkółki dowiadujemy się,  że z wiatrem będzie krucho, ale dla wytrwałych niemal codziennie wieje termika, rano lub w południe. Co faktycznie sprawdziło się. Generalnie wiało z rana przez 1-2h lub  w południe.  Korzystając z okazji poznajemy Jimmi'ego i Ahmed'a  ze szkółki. Bezwietrzny okres wypełniamy beztrosko opalając się ale przede wszystkim snorklujemy. Około 2km od naszej miejscówki na samym końcu laguny spoczywa zatopiony jeszcze w czasach II Wojny Światowej okręt. Chroniąc się przed wysoką temperaturą zwiedzamy wrak. Przez kolejne dni pływamy z Danielem średnio do 2h/dzień także desperacja sięga granic. Dodatkowo zaczepiam finem o koral i ląduję na rafie, 14 szwów ale żyję:). Pod koniec pobytu pojawia się wicherek,  dzień pływania i uniknięcie zemsty F.:) pozwalają zakończyć pobyt pozytywnym akcentem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz