W ostatnią niedzielę wyciągnąłem Bogusia nad Zegrze obadać nasz stary-nowy spot, jakim jest Dzika. Przez cały weekend lało niemiłosiernie, ale, jako że mamy znajomości u lokalnego sołtysa załatwiliśmy (zupełnie za free) dwie godziny wiatru bez deszczu :) To wystarczyło, aby przetestować nową deskę Tomka (SU2 proseries) oraz przypomnieć sobie, jakim akwenem jest nasz rodzimy grajdołek. Odnośnie deski: 132 na 39, sztywna jak jasna cholera! To świetny sprzęt, ale na płaskie. Po płaskiej lub z falą ostrzy niczym „Dar Młodzieży”, ale skacząc z fali albo płynąc „pod prąd” szybciutko zweryfikowała gdzie mnie boli :) Kolanom nie daje najmniejszych szans. Zapomniał bym o najważniejszym: To najfajniejsze strapy w jakich pływałem! Su2 rządzi. Jeśli chodzi o sam spocik: wiało… dziwnie. Wyglądało na małe latawce, ale tak szybko jak odpaliliśmy moją ósemkę, tak szybko ją zgasiliśmy yyy właściwie sama zgasła. Drugie podejście zrobiłem na 12. Zdecydowanie lepszy wybór. Jako że akwen jest na śródlądziu, wiatr to nie płynny równy ciąg powietrza, ale raczej seria większych lub mniejszych szkwałów w tym samym kierunku przeplatanych miniflautami . Dzięki uprzejmości Bogusia (zdjęcia to jego zasługa) oraz niewiedzy Tomka (no co? deska stała przy moim łóżku i jak ją pakowałem do samochodu to było jeszcze ciemno ) zaliczyłem bardzo fajną sesyjkę.
Ot takie Warszawskie pływanie :)
pozdrawiam / cordialement,
Bisu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz